Powódź w powiecie Zgorzeleckim!
W związku z ostatnimi wydarzeniami w powiecie zgorzeleckim, nasz powiat jest pod stała kontrolą hydrometeorologiczną.
W centralnej części Bogatyni woda już opadła, jednakże zniszczenia są nadal zauważalne. Konary drzew powybijały okna w domach i zakładach pracy. Zgorzelec niestety wcale nie ucierpiał mniej. Fala kulminacyjna przed północą zalała park nad Nysą i jego okolice.
Jak podaje portal Bogatynia NaszeMiasto.pl, Dolnośląski Urząd Wojewódzki uruchomił już środki finansowe w wysokości 7 445 000 zł dla osób i rodzin poszkodowanych w wyniku powodzi.
Dotychczas przekazano 2 400 000 zł,a pozostałe fundusze zostaną niebawem rozdysponowane.
W związku z trudną sytuacją sanitarną na zalanych obszarach, oraz brakiem wody pitnej w niektórych miejscach, ponad 10 tysięcy butelek wody mineralnej pracownicy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego przekazali mieszkańcom Bogatyni. Ponadto, na odbudowę zalanych terenów zostaną przyznane dodatkowe fundusze z Regionalnego Programu Operacyjnego Dolnemu Śląskowi.
W Sulikowie również były spore straty. Portal ZGORZELEC INFO podaje, iż doszło też do kilku podtopień w wyniku wylania Czerwonej Wody poza granice koryta.
Rzeka Witka w Ostrożnie osiągnęła poziom 301 cm, a na rzece Miedzianka w Bogatyni woda sięgnęła 116 cm.
Poniżej zamieszczamy rozmowę przeprowadzoną z Panią Janiną Grunwaldzką, z którą wywiad przeprowadziła nasza redaktorka Arcenia. Pani Jasia jest jedną z ofiar tegorocznej powodzi. Jest również emerytowaną pielęgniarką, która wciąż pracuje w przychodni w Bardzie. Jej dom jak i miejsce pracy zostały kompletnie zalane.
- Dzień dobry Pani Janino. Dziękujemy, że zgodziła się Pani z nami porozmawiać.
- Dzień dobry. Bardzo mi miło, że mogę opowiedzieć swoją smutną historię.
- A więc, jakie były Pani pierwsze myśli gdy dowiedziała się Pani o nadchodzącej powodzi?
- Bardzo się bałam. Wiedziałam, że mieszkam na zagrożonym zalaniem terenie, jednak nie spodziewałam się, że niebezpieczeństwo przyjdzie tak szybko i tak potężnie wszystko zniszczy.
- Jak przygotowała się Pani na wielką wodę?
- Codziennie słuchałam wiadomości o aktualnej sytuacji. Przygotowałam zestaw awaryjny dla członków rodziny, jak i również dla naszych zwierząt.
- Czy straty materialne były dla Pani najbardziej dotkliwe?
- Tak, straty materialne były ogromne. Gdy woda zaczęła zalewać mój dom, miałam poczucie, że tracę wszystko, co zbudowałam przez lata. Wiele cennych rzeczy, które miały dla mnie dużą wartość sentymentalną, zostało zniszczonych – zdjęcia, pamiątki rodzinne, nawet meble, które przekazywane były z pokolenia na pokolenie. Ale to nie tylko rzeczy materialne. To uczucie bezsilności i strachu o przyszłość było najtrudniejsze. Odbudowa domu trwa i będzie trwała dalej. Jednak najważniejsze, że wszyscy z mojej rodziny wyszli z tego cało.
- Jak zmieniło się Pani życie po powodzi?
- Przede wszystkim zrozumiałam, jak krucha jest nasza codzienność. W ciągu kilku godzin straciłam wiele rzeczy, które wydawały mi się pewne. A to wielka zmiana.
- Otrzymała Pani wsparcie od mieszkańców, którzy ponieśli mniejsze straty?
- Tak, zdecydowanie, od razu po zdarzeniu miasto bardzo się zaangażowało, za co jestem bardzo wdzięczna, ponieważ ludzi którzy ucierpieli nawet bardziej niż ja, jest masa. Dostałam schronienie nad głową, posiłki oraz zregenerowałam się do takiego stopnia, że mogę nieść pomoc innym.
Powyżej zamieszczona rozmowa z Panią Jasią pokazuje, jak niebezpieczne dla naszego życia jest zjawisko powodzi.